bóg życia
Wędrówka została więc wydłużona o całą dobę. Jeśli dobrze pójdzie rzecz jasna. Na drodze można napotkać wiele przeszkód a do Jalleouq daleka droga. Najwcześniej dotrą tam jutro w nocy. Ralph zamilknął i nie odzywał się przez cały czas. Elf do tej pory jadący na końcu jechał teraz w równej linii z centaurem rozmawiając z nim o czymś bardzo cicho. Czym są właściwie te całe czajce? Erith pierwszy raz słyszała o takim cholerstwie.
Kio wlókł konia tuż za Ralphem. Kalel chyba zasnął bo głowa opadła mu bezwładnie w dół. Za każdym razem, gdy chłopak przez sen coś mamrotał Kio krzywił się jakby miał wielką ochotę go skarcić za sam fakt, że oddycha i zabiera mu powietrze. Konie szły wolno, były wyczerpane. Cały dzień wędrówki nie oda sił ani jeźdźcom ani zwierzętom. Co jednak począć? W dodatku najemnicy zdawali się być co najmniej przestraszeni wiszącą w powietrzu groźbą. Różdżka Erith pobrzękiwała przy boku konia elfa wraz z całą resztą ich pakunków.
(duża prośba, piękna, przyłóż się, bo nie musisz wiedzieć co kombinuje, ważne by Erith myślała samodzielnie ^^ może wyciągać przecież wnioski, nawet jeśli błędne ^^ )
Offline
Czy te czajce mogły by im w jakiś sposób pomóc? zastanawiała się. Nie wiedziała co to. czy są agresywne czy też da się je jakoś przechytrzyć. Kalel spał sobie spokojnie jakby niczym się nie przejmował , czy jej spokój przeszedł na niego.
(Brak weny jakoś ostatnio mam ehh . Rozruszaj mnie jakoś bo nie wiem . Za nudze się w te wakacje kompletnie)
Offline
bóg życia
Wszystko możliwe, gdy idzie się w nieznane. Problemem jednak staje się teraz nie tylko droga, nie tylko miejsce do którego zmierzają, ale także to co ich śledzi. Nawet Uśpiony zdaje się niepokoić. Wystarczy przypomnieć sobie jego reakcję kiedy elf wspomniał o czajcach, o możliwości, że to one. Czy Kalel widział je kiedyś? A skoro elfy mają tak czuły wzrok, czy Kalel także widział to co elficki najemnik? On spał... spał spokojnie... Jednak nikt prócz niego nie czuł spokoju. Ralph także wyglądał na strapionego.
Offline
Martwiła się coraz bardziej tym co za nimi idzie. Czy uda im sie dotrzec tam gdzie zmierzaja?
Offline
bóg życia
Najemnicy co chwila spoglądali za siebie. Trakt osłaniały od zachodu góry. By dotrzeć do Jalleouq trzeba będzie przedostać się przez Barai Zoe. Nigdy nie wiadomo kiedy coś na nich wyskoczy... to jednak tylko przypuszczenia. Może Vitt się myli i nic nie podąża ich śladem? W górach jednak kręcą się sokoły i to twierdzenie powszechnie znane... gdyby szli lasem na pewno ominęła by ich możliwość spotkania sokoła. Kto jednak wie czy w lesie po wschodniej części nie czai się jakiś Cień czy inne stworzenie...
- Noc nadchodzi - odezwał się nagle Kio spoglądając w niebo.
Centaur również skierował wzrok w górę. Ledwo powłóczył nogami, to samo tyczyło się koni. Erith także była zmęczona, ale coś kazało jej mieć otwarte oczy...
Offline
Offline
bóg życia
Zrobiło się ciemno. Gwiazdy powoli zaczęły pojawiać się na niebie. Najprzypuszczalniej bogini Fai zakończyła już przejście dnia w noc i zasnęła. Bogowie... może u nich szukać odpowiedzi? Nagle najemnicy się zatrzymali. Kio, Vitt i Ralph zeszli z koni i sprowadzili je z głównego traktu na pobocze. Przywiązali lejce do drzewa i nakarmili konie. Kalel obudził się i spojrzał na Erith.
- Gdzie jesteśmy? - spytał nieco zaspanym głosem.
Offline
Offline
bóg życia
- Nie za śmiesznie - skomentował markotnie Kalel, ale uśmiechnął się.
Chwilę potem Ralph pomógł mu zejść z konia, zaś Vitt zsadził dziewczynę. Centaur podszedł do nich i oznajmił:
- Prześpijcie się z godzinę, musimy ruszać jak najszybciej bo czas nagli
- Prawdopodobnie idą za nami czajce - dodał Vitt.
Offline
Offline